Być Szakalem czy Żyrafą

Odkąd jestem w ciąży, jestem na l-4. Ma to oczywiście swoje plusy (bezpieczeństwo, unikanie zarazków i infekcji, możliwość odpoczynku i skupienia się na ciąży..), ale także minusy (przestaję wychodzić do ludzi, dziczeję w domu, siedzę dużo w internecie i czytam również  tzw strony zakazane)..

Wśród minusów pojawiło się siedzenie w necie. Na fb aż roi się od grup kobiet, które rodzą w podobnym czasie. Do jednej z tych grup należę i ja. Jednak ostatnio zaczyna mnie owa grupa denerwować. Z grupy wsparcia i wymiany informacji o tym gdzie zakupić jaką część wyprawki, czy co pomaga na zgagę, a co na mdłości zrobiła się jakaś loża szyderców (nabijająca się z wpisów na innej grupie, na której mnie nie ma), czy też nagonka wychwalająca szczepionki wszelkiej maści i paści oraz potępiająca każdego, kto odważy się mieć inne zdanie.
Szczepionki to zdecydowanie drażliwy temat, a przede wszystkim bardzo indywidualny i nie wyobrażam sobie, żeby 20-letnie dziewczyny mające jedynie doświadczenie szczepienia w dzieciństwie własnej osoby miały być dla mnie wyrocznią w tej sprawie, ale to temat na osobny post..
Jednak loża szyderców sprawiła, że z grupa zapowiadających się fajnych znajomych, mających podobne problemy i hmm doznania(?) zrobiło się stadko szakali.
Nie wiele myśląc przemówiłam językiem żyrafy broniąc owej nieznajomej (z równie nieznanej mi innej grupy), próbując zrozumieć jej emocje i potrzeby i wtedy poczułam jak szakale mnie jedzą. Postanowiłam więc zostać żyrafą.

Kim jest Szakal, a kim Żyrafa?
Żeby to zrozumieć, trzeba się choć odrobinę wgłębić (lub chociaż zamoczyć nóżki) w komunikacji NVC (ang. Non Violent Communication) czyli Porozumienie Bez Przemocy lub też Język Serca.
Jest to metoda komunikacji oparta przede wszystkim na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Twórcą metody jest amerykański psycholog Marshall Rosenberg, jednak Ameryki on nie odkrył. Przypomniał, że podstawową potrzebą człowieka jest zaspokajanie potrzeb drugiej osoby. 
NVC opiera się na 4 krokach:
1) obserwacja faktów
2) uczucia
3) potrzeby
4) prośby
Intencją wypowiedzi jest porozumienie uwzględniające potrzeby obu stron. Np kiedy 1. widzę przepełniony kosz na śmieci 2. jest mi przykro ponieważ 3. potrzebuję pomocy w codziennych obowiązkach, a zapach unoszący się z kosza utrudnia mi funkcjonowanie 4. Czy mógłbyś  idąc do pracy wynieść śmieci?
Tak właśnie załatwiłaby sprawę ŻYRAFA - roślinożerny ssak o ogromnym sercu, spoglądający nie z góry, a z szerszej perspektywy, widzący więcej.
Żyrafa posługuje się językiem uczuć i potrzeb. Mówi w liczbie pojedynczej i o sobie. W czasie rozmowy nastawia się na słuchanie drugiego i bycie przez niego usłyszaną. Potrafi dotrzeć do swoich i cudzych potrzeb, zarówno tych zaspokojonych, jak i niezaspokojonych. Żyrafa wyraża siebie jasno i szczerze. Mówi „nie”, kiedy myśli „nie”, ale robi to z szacunkiem i empatią.

Kim więc jest Szakal? 
Przede wszystkim drapieżnikiem, który "żyje po to, by mieć rację". Jego wypowiedzi charakteryzują się ocenami i krytyką. Szakala łatwo rozpoznać, bo w czasie rozmowy posługuje się etykietami, stereotypami i uogólnieniami. Straszy karami lub kusi nagrodami. Oczekuje, że inni spełnią jego żądania.
Gdyby szakal zobaczył pełny kosz na śmieci powiedziałby raczej "Powinieneś wynieść śmieci, to twój zas*any obowiązek.."

Powyższa sytuacja sprawiła, że postanowiłam ćwiczyć bycie żyrafą, chcę wychować moje dziecko na świadomą żyrafę, a nie wrednego szakala.
to niestety nie jest coś, czego da się nauczyć w tydzień czy dwa siedząc na l-4. Tu potrzeba jest miesięcy, a nawet lat praktyki, ale myślę, że warto.

Podobnie wiele czasu zajęło mi wprowadzenie w swój sposób komunikacji zasad o których w książce "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" piszą
Adele Faber i Elaine Mazlish. Książkę również polecam z całego serca.

Komentarze

  1. Książka, którą polecasz: "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" jest naprawdę dobrą i wartościową pozycją. Miałem to szczęście, że załapałem się na kurs dla rodziców (tzw szkoła dla rodziców), który był oparty na materiałach pochodzących m.in z tej książki. Też ją polecam. :)

    Co do społeczności internetowych... Niestety mam podobne obserwacje. Albo są to towarzystwa wzajemnej adoracji albo miejsca mieszania z błotem ludzi lub idei.
    Jeżeli w dyskusji całkowicie zamkniemy się na głosy krytyczne lub inne niż "uznane" to nic sie nie nauczymy. Jeżeli poświęcimy się wyłącznie totalnej krytyce to... efekt uczenia będzie równie marny, a jeszcze dodatkowych szkód można drugiemu człowiekowi dorobić.

    Trzymaj się ciepło i szukaj szczęścia w każdym dniu.

    Pozdr
    M

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz