4 tygodnie za nami

Minęły 4 tygodnie odkąd dziura w moim sercu została rzeczywiście wypełniona. 4 cudowne tygodnie, choć nie będę ściemniać, że łatwe i pachnące.
Te tygodnie to czas kiedy wzajemnie się siebie uczymy. Poznajemy siebie i swoje potrzeby. Tu muszę przyznać (choć przychodzi mi to z ogromnym bólem), że to mój mąż najlepiej rozumie naszą córkę. To on rozpoznał dlaczego mała nie śpi i sprawił że zaczęła (jak się okazało wystarczyło położyć ją na brzuszku i już dziecko pięknie śpi). To on nauczył ją odkładalności (mnie do dziś nie zawsze udaje się ją odłożyć). To on wczoraj sprawił, że nasze Serce spało w swoim łóżeczku. Pominę fakt, że to on kupił i podał mm, bo ja pewnie do dziś głodziłabym dziecko na samym kp..



Na zdjęciu kąpiel w wiaderku. I znów nastąpi reklama produktu (choć nie mam z tego żadnych korzyści). Tummy tub czyli wiadro do kąpania niemowląt polecone nam zostało przez przyjaciół. Również fizjoterapeuci i położne wypowiadają się o nim w samych superlatywach (prawidłowa, fizjologiczna postawa ciała, wyciszenie, relaks, warunki jak w łonie matki..). Chociaż wybór był świadomy, to pamiętam jak te 3,5 tygodnia temu baliśmy się z mężem tej kąpieli. Jak utrzymać te maleństwo w wodzie? Jak nie uszkodzić kikuta pępowinowego? Jak w ogóle nasze Serce przetrwa kąpiel w wodzie, skoro nawet mokry wacik czy chusteczka wywołuje u niej histeryczny płacz? Obawy nie były słuszne. Mała tak dobrze czuje się we wiaderku, że jest to chyba jej ulubiony punkt dnia (co drugiego dnia, bo do tej pory nie kąpaliśmy codziennie). Nawet jeżeli płacze (lub wrzeszczy jak to ona ma w zwyczaju) to włożona do wiaderka się uspokaja i relaksuje. Raz nawet się zdarzyło, iż wyciagana z wiadra tak się rozluźniła, że zrobiła kupkę z czym akurat miała tamtego dnia problem.
Także osobiście polecam korzystanie z wiadra podczas pielęgnacji maluszka :)

Poza kąpielą pozostałe czynności pielęgnacyjne również okazują się być przyjemne (zwłaszcza masaż podczas oliwienia). Tu dodam, że oliwimy dziecko olejem, a dokładnie nierafinowanym kokosowym, skóra jest dobrze natłuszczona, a maleństwo pięknie pachnie ;)
Najtrudniejsze jeszcze wydaje mi się obcinanie paznokci - do tej pory jedynie je piłowałam. Dziś maleńka miała pierwszy raz obcinanie paznokcie, ale zrobiła to położna na wizycie kontrolnej.

Jak już mowa o wizycie położnej, to nasze Serce waży już 4100g i poza ropiejącym nadal oczkiem, wszystko jest ok.
Położna poparła moje wątpliwości co do podawania dziecku kropel zaleconych przez lekarza (sprawdziłam i jest to antybiotyk!), kazała też zaprzestać przemywania oczka rumiankiem bo zgodnie z tym co mi się wydawało, nasila ten stan. Zaleciła przemywanie herbatką z ziela świetlika i oby to pomogło.

Wczoraj byliśmy u fizjoterapeuty, bo jak już chyba pisałam podejrzewam u małej wzmożone napięcie mięśniowe. Nie udało nam się jednak tego wykluczyć (ani potwierdzić), bo na 60 minut spotkania ze specjalistą nasze dziecko 45 minut płakało (pełną parą) a 15 minut jadło i wydalało. Jedyne co to udało nam się dowiedzieć jak prawidłowo ją nosić, co w i internecie można zobaczyć za darmo a nie za 110zł + kolejna wizyta. No ale matka wariatka i tak pojedzie na kolejną wizytę..

Maleńka coraz więcej kuma, chętnie bawi się (oczywiście z tatusiem) na macie edukacyjnej, ogląda książeczki kontrastowe, a od kilku dni zaczęły (ku mojej wielkiej radości) interesować ją także dźwięki.

A co u mnie?
Hormony nadal szaleją, chociaż teraz częściej udaje mi się wytrwać i płakać w łazience jak nikt nie widzi, lub jak zostajemy same.
Czesto jeszcze czuję się bezwartościowa i niepotrzebna. Zwłaszcza nasilające się problemy z kp to moje samopoczucie potęgują. Piersi nadal mnie bardzo bolą (nie tylko podczas karmienia i napełniania, oraz nie tylko brodawki), bez okładów nie jestem w stanie funkcjonować. A samo karmienie jest nieefektywne jak dla mnie, bo i tak kończy się butelką.
W tym miejscu również bezinteresownie polecam jedną z najdroższych, ale chyba najlepszych butelek, zwłaszcza przy karmieniu mieszanym - madela calma
Blizna dobrze się goi, choć muszę przyznać, że nie pielęgnuję jej zgodnie z zalecaniami.
A co do krwawienia, którego w połogu bałam się najbardziej, to jest ale 100 x lżejsze od miesiączki.

Komentarze

  1. Kiedy moje Potworki byly malenkie nie bylo takich wiaderek i choc czytam o nich same pozytywy, to zawsze patrze z przerazeniem. Jak to malenstwo w tym trzymac, jak w ogole umyc? Podziwiam. :D

    Z tym zrozumieniem dziecka to napisze Ci, ze to sie zmienia. Ja bylam okropna matka niemowlat. Nie lubilam tego okresu kiedy dzieci tylko lezaly, robily w pieluche i ryczaly, a corka niestety byla typowym high-need baby i darla sie ciagle i o wszystko ;). Marzylam zeby zaczeli juz byc bardziej kumaci, zeby zaczeli siadac, raczkowac, chodzic, gadac... W tym okresie to maz byl lepszym opiekunem. Potrafil godzinami nosic i lulac malego wrzaskuna, czesciej zgadywal o co im chodzi, lepiej trzymal w kapieli, przez kilka pierwszych lat to on i TYLKO on obcinal im paznokcie (ja sie balam)! :D Corka, nawet majac jakies 1.5 roku byla zdecydowanie "tatusiowa" i to do niego lgnela najbardziej. Ja bylam tylko przedluzeniem cycka. ;)
    Wszystko zaczelo sie zmieniac kiedy dzieciaki mialy po okolo 2 lat. Okazalo sie, ze moj malzonek juz do fochow i wrzaskow takich "duzych" dzieci nie mial tyle cierpliwosci. Nie rajcowalo go tez malowanie, lepienie ciastolina, ani wspolne pieczenie. Ogolnie zabawa. ;) W koncu JA moglam sie wykazac! I tak juz zostalo. Teraz dzieciaki, choc kochaja tatusia, zdecydowanie bardziej zwiazane sa ze mna. Najczesciej, tak jak w zartach, kiedy cos chca, potrafia kompletnie zignorowac meza siedzacego zaraz obok, z daleka wolajac mame. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi pocieszająco :)
      Teraz jak patrzę jak mąż sobie radzi z małą to czuję się niepotrzebna. Nawet jak cycka nie będzie, to jest butelka. U mnie nerwowa, u niego spokojna i tak w każdej sytuacji.. A ja z przerażeniem odliczam dni do poniedziałku, jak pierwszy raz zostaniemy na cały dzień same..

      Usuń
  2. Powiem Ci kochana, że hormony wspominam najgorszej z całego dotychczasowego macierzyństwa. Ja pierwszy tydzień po porodzie nie mogłam się ogarnąć i też ciągle płakałam, potem płacz jakoś przeszedł, ale pierwsze 2-3 miesiące czułam się taka zagubiona i też często nie udawało mi się odgadnąć o co właśnie dziecku chodzi... Te pierwsze 3 miesiące życia dziecka są żartobliwie nazywane czwartym trymestrem ciąży i powiem Ci, że dla mnie to jak najbardziej trafne określenie - czas nauki dziecka plus szalejące jeszcze hormony to mieszanka wybuchowa ;) Życzę Ci dużo cierpliwości i przede wszystkim luzu, bo mi tego luzu trochę zabrakło, przez co często nakręcałam się niepotrzebnie. Ściskamy Was ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, cierpliwość i luz rzeczywiście się przydadzą.. Mąż wraca w poniedziałek do pracy, a ja na samą myśl o tym dostaje rozwolnienia..

      Usuń

Prześlij komentarz