Matki wychodne/wyrodne

Wczoraj musiałam pójść rozwiązać umowę z pewną firmą. Musiałam to zrobić osobiscie, a że padał deszcz, mąż zaproponował, że zostanie z dzieckiem, a ja mam pójść sama.

Przed moim wyjściem ustaliliśmy że skoczę jeszcze do galerii handlowej kupić córce czapkę, ale o tym za chwilę.
Ledwo wyszłam z domu i już dopadły mnie dziwne myśli i wyrzuty sumienia. Szłam najszybciej jak umiałam, a miałam wrażenie, że czołgam się w żółwim tempie. Do tego po drodze zwracałam uwagę na wszystkie dzieci niezależnie od wieku i czułam się jak wyrodna matka, że ja swoje dziecko zostawiłam..
Załatwiłam kwestię umowy i pobiegłam do galerii - przekopałam 6 sklepów, a eg zegarka minęła dopiero godzina od wyjścia z domu.
W sumie do domu wróciłam po 1.5h i jak się okazało świat się nie zawalił, a mąż jak zwykle poradził sobie lepiej niż ja ;)

A wracając do czapeczki - mamy e domu chyba 50 czapeczek, lecz jak się okazało, tylko jedna z nich aktualnie względnie pasuje naszemu dziecku. Reszta ma albo sznurki (co powoduje potworny płacz córki), albo jest za mała/duża lub też nieadekwatna do pogody.
Znajome z facebookowej grupy poleciały mi czapkę z H&M widoczną na zdjęciu. Jak się okazało, jest ona dostępna jedynie w zestawie z bodami i spodenkami, i kosztuje tyle co 30 czapek ze sznurkami w pepco. No ale matka wariatka przecież jakos musiała wynagrodzić dziecku te 1,5h nieobecności i oczywiście kupiła..
W sumie kupilam dziecku 4 czapeczki i liczę na to, że będą się one dobrze nosić ;)

Komentarze

  1. Ja na początku też prawie biegałam po mieście żeby tylko jak najszybciej wrócić do domu 😅 Mój mąż też doskonale sobie radził i nawet sam zachęcał mnie do wyjść chociażby do marketu, a ja wychodziłam, ale wracałam biegiem 🙆‍♀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie powtarzam, że mam ochotę wyjść i długo nie wracać, ale jak tylko wyjdę (jak już muszę, bo jak nie muszę to wysyłam męża)to lecę z wywalonym jęzorem xD

      Usuń

Prześlij komentarz