Tata wrócił do pracy

Nastał ten przykry dla nas czas - urlop mojego męża czyli taty Serca dobiegł końca. Obawiałam się tego dnia bardzo, ale nie było tak źle. Może dlatego, że przyjechała teściowa, a może dlatego że do wieczora młoda była dziś wyjątkowo grzeczna i śpiąca.

Zacznijmy od tego, że pospała (a ja razem z nią) prawie do 8:30, a już od jakiegos czasu kończyła spanie ok 6 rano ;)
Potem faktycznie dała koncert bo "mleko się samo snie zrobiło", ale jak już pojadła to dała się na chwilę odłożyć na matę i zdążyłam nie tylko nakarmić rybki, ale i sobie zrobić śniadanie :D
Przed południem córka zasnęła sama i to bez koncertu. Aż szkoda mi ją było budzić, no ale.. Musiałam iść załatwić wszystko w restauracji, w której odbędą się chrzciny, więc teściowa zaproponowała że przyjedzie i pospaceruje w tym czasie z młodą w pobliżu, żebym ja mogła wszystko załatwić. Dziecko obudzone pozwoliło (bez krzyku) zrobić wokół siebie wszystko (poza założeniem czapki), po czym włożona do łóżeczka zasnęła, a ja zdążyłam nie tylko ustalić szczegóły chrzcin, ale i zrobić zakupy w pobliskim ciuchlandzie i Rossmannie.
Po powtocie do domu, przewinięte i nakarmione dziecko znów poszło spać, a ja zdążyłam zrobić obiad.
Kolejna pobudka, bo mieliśmy dziś usg bioderek. Tym razem już był tata, więc wziął córę do karmienia - przecudowną minę zrobiła na jego widok (aż żałuję, że nie uchwyciłam jej na zdjęciu) i chwyciła za palec jakby chciała prosić by tatuś już z nią został..
Po kąpieli zawsze nasze Serce usypiał mąż. Dziś jednak dała mu popalić i zamiast zasnąć jak zawsze ok 19, przetrzymała do 21..
Czy to zemsta, że tatusia nie było wcześniej? A może te ostatnie dni to tzw skok rozwojowy? Nie wiem. Ale wiem, że jutro nas czeka kolejny dzień, bez taty i tym razem bez teściowej..

Komentarze