Serce Pedagoga

Serce Pedagoga, czyli moje serce..

Moje serce jest jak witraż. Jest podzielone na mniejsze i większe fragmenty o nieregularnych kształtach. W każdej z tych części jest miejsce dla tych, których darzę uczuciem, dla tych, których kocham..



MĄŻ - niewątpliwie najwspanialszy człowiek na świecie.
Kochający, czuły, dobry, troskliwy, opiekuńczy, zaradny, niepowtarzalny.. mogłabym tak wymieniać godzinami. Zdecydowanie jest to moje drugie anielskie skrzydło (obiecuje, że opiszę tę historię, ale nie teraz), druga połówka jabłka, pomarańczy czy czego tam jeszcze nie wymyślą.
Moje przeciwieństwo - nie dość, że wysoki i przystojny (a ja mała i szkaradna), to jeszcze spokojny, odważny, opanowany, małomówny (chociaż na szczęście nie przy mnie), zaradny..
Człowiek, dla którego warto żyć, przy którym warto się budzić i dla którego warto dosłownie wszystko.
Człowiek, który każdego dnia daje mi nadzieję na lepsze jutro.
Człowiek, którego kocham całym sercem i który niewątpliwie tak samo mocno kocha mnie.

RODZINA - generalna.
Rodzice, Teściowie, Rodzeństwo, Dziadkowie..
Osoby które są bo muszą, ale nie raz udowodniły, że chcą.

PRZYJACIELE i znajomi.
Kiedyś byłam duszą towarzystwa. Każdego dnia poza domem z przyjaciółmi, których miałam na prawdę dużo. Dziś to grono się zawężyło. Tzn utrzymujemy kontakt, ale w znacznie mniejszym stopniu. Jednak nie ze wszystkimi. Ci Przyjaciele przez duże (a właściwie wielkie) P są nadal. I są najlepsi na świecie. Ci najbliżsi to rodzice mojej chrześnicy - mojego oczka w głowie, o które strasznie ostatnimi czasy się martwię (choruje nam bidulka).

SP - szkoła podstawowa.
Nie szkoła jako budynek (chociaż jak na szkołę państwową, to nic jej nie brakuje), szkoła jako moja praca, moi uczniowie, wychowankowie. Kocham. Trzeba to przyznać.. Nie papierologię, dzienniki, programy, notatki.. nie, nie. Bez tego można żyć. Ale kocham tych moich gagatków, kocham zajęcia z nimi, te godziny spędzone w gabinecie, z których żadna nie wygląda tak samo..

PPP - poradnia psychologiczno - pedagogiczna
Nie wiele brakowało, a zrezygnowałabym z tej miłości. Ale serce w moim przypadku rzadko kiedy idzie w parze z rozumem.
Zdecydowanie w moim sercu jest miejsce na te dzieciaki, które przychodzą do mnie na zajęcia, na te które jeszcze przyjdą też :)
Wystarczy, że zadzwoni tel "tego i tego dnia, o tej godzinie przyjdzie x-letni Iksiński na WWR/terapię/oligo/diagnozę/tusa.." i to zdecydowanie wystarczy, żeby dla tego Iksińskiego zrobiło się miejsce w moim sercu. Żebym myślała o tym Iksińskim, nie tylko siedząc w gabinecie, ale i w każdej wolnej chwili..

KOLONIE - kolonie, obozy, akademie szkrabusiów, zimowiska..
Niewątpliwie kocham ten wakacyjno-urlopowy czas spędzać na pełnych obrotach, 48 godzin na dobę dawać z siebie dosłownie wszystko nie mając czasu zrobić siku.
Kocham tych urwisów. Małych i dużych. Ja naprawdę uwielbiam ten czas, chociaż jest to bardzo męczące, niewdzięczne i nieopłacalne odpowiedzialne zajęcie.

ZWIERZĘTA - konie i inne tałatajstwo.
W moim sercu jest miejsce nie tylko na ludzi. Swoje witrażowe okienko mają też zwierzaki. Przede wszystkim nasz Zwierzyniec - pies (który jest nasz, ale mieszka u teściowej), świntuchy, a konkretniej bliźniaki gatunku cavia domowa, rybki i krewetki. Poza naszymi prywatnymi to bliskie memu sercu są też inne zwierzęta. Kocham konie, ich zapach, wiatr we włosach kiedy siedzę w siodle.. ah.. rozmarzyłam się..

PODRÓŻE - te małe i te duże.
Uwielbiamy z Mężem podróże. Wszelkiego rodzaju wycieczki, wyprawy i wyjazdy. te bliskie jak i dalekie. Uwielbiamy spacery i spędzanie czasu na łonie natury.
Podróże nie zostały zaznaczone na moim papierowym sercu, gdyż jak je robiłam to było mi zimno (a gdy jest mi zimno, to najchętniej nie wystawiałabym nosa spod pierzynki, a co dopiero z domu). Teraz jest mi już cieplej więc mogę i o nich wspomnieć.

Nie da się  nie zauważyć, że to moje serce w samym środku ma dziurę. Wielką pustkę. Tę pustkę może wypełnić jedynie Dziecko. Nasze Dziecko. Nie kolejny uczeń, wychowanek czy pacjent, ale nasze prywatne Dziecko.
Nasze. Biologiczne, bądź adopcyjne, to nie jest ważne. Nasze.
Na jednym z moich ulubionych blogów adopcyjnych jest pięknie opisane, że niektóre Dzieci mylą brzuszki, dlatego przychodzą na świat za pomocą innej Pani, ale potem Mamusia z Tatusiem je odnajdują. Tym właśnie jest adopcja. Czy będzie to i nasza szansa na odnalezienie Naszego Dziecka? Nie wiem. Okaże się 13 lutego. Do tego czasu nie mogę się nakręcać..

Komentarze

  1. Trzymam kciuki :) / Czarodziejowa Mama :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj SercePedagoga :)
    Życzę Wam, żeby ta pustka w środku tego serca wypełniła się jak najszybciej. Wiem dokładnie jak to jest, sama tak właśnie czułam.
    Człowiek niby jest szczęśliwy, ale nie do końca.
    Trzymam mocno kciuki :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz