Wiosna, ah to ty

Agrest i porzeczki w ogródku zaczęły puszczać pąki.. To jie dobrze, no przyjdzie jeszcze mróz i wszystko trafi szlag..
Ale dla mnie to coś wspaniałego. Mąż zgodził się na wyjście (a właściwie na wyjazd)  z domu gdzieś indziej niż do lekarza i czuję się jak więzień na przepustce.



Jest cudownie. Siedzę w ogródku u teściów, słoneczko grzeje, wiaterek jest bardzo delikatny.. A ja? A ja czuję, że żyje. Mam energię do życia :D

Tylko co ja zrobię z tą energią? Okna bym umyła, bo w domu słońca nie widać, ale mi nie wolno.. Może chociaż wstawię pranie :D

Komentarze

  1. Przy tak pięknej pogodzie to raczej twarz do słoneczka, a nie pranie.

    Praniem mąż się zajmie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz