(Współ)prace domowe


Gdy woczraj patrzyłam jak to moje roczne Serce skręca z tatą kitchen helpera to aż wena mnie naszła na kolejny post ;)

Czy to, że roczne dziecko bierze aktywny udział w pracach domowych zanczy, że odbierane jest mu dzieciństwo?

Nie.

Czy tu chodzi tylko o uczenie obowiązkowości, bo przeciez każdy z nas jakieś obowiązki ma?

Nie.

Więc po co to wszystko?

🔑 Podobnie jak Maria Montessorii uważam, że trzeba pozwolić dziecku brać czynny udział w życiu rodziców. Mimo, iż bywa to dla nas, dorosłych często problematyczne.

🔨 My, dorośli często boimy się tych małych rączek siegających po "niebezpieczne" narzędzia. Łatwiej przecież powiedzieć "zostaw!", "nie dotykaj" niż pokazać co do czego służy. Nie mówię, żeby zostawić dziecku wiertarkę i odejść (choćby siusiu), ale gdy my tego używamy, to dlaczego nie możemy zrobić tego razem?

🔪 Zamiast najostrzejszego noża możemy dać dziecku taki do smarowania, czy też ten z kompletów dla dzieci.

Dziecko nie musi nim kroić surowego mięsa, ale niech próbuje samodzielnie nim manipulować, posmarować kanapkę czy przekroic banana.

🔎 Dziecko poznaje świat polisensorycznie, uczy się przez doświadczanie.

Mówienie mu "zostaw", "nie dotykaj", to tak samo jak "nie chodź" czy "nie mów".

🔧 Dziecko chce dotykać i poznawać te przedmioty, których używają jego bliscy, w końcu uczy się przez naśladownictwo.

🐟 To co dziecko robi razem z nami ma wpływ nie tylko na jego umiejętności poznawcze, ale i zainteresowania.

Na zainteresowania człowieka wpływa wiele czynników, jednak podstawowym jest wiedza, że coś istnieje. Ludzie interesują sie tym co znają (w ich odczuciu często niewystarczająco) i jest dla nich warte poznania.

Dla dziecka warte poznania jest to, czym interesują się jego najbliżsi.

To też łatwo jest zrozumieć. Jeżeli coś nas prawdziwie interesuje, to mówimy o tym z pasją oraz poświęcamy temu czas, a dziecko to widzi i czuje. Mogę godzinami gadać o układzie planetarnym, ale jako iż nie leży to w kregu moich zainteresowań wątpię żebym kogokolwiek tym zaciekawiła..


***

Sama się jeszcze tego wszystkiego uczę, często popełniam błędy, ale staram się nad tym pracować. Nke chcę być matką-helikopterem krążącą nad córką i ochraniającą ją przed całym światem. Nie chcę być przewodnikiem wskazującym szlak którym ma podążać i mówiącym jak stawiać nogi.

Chcę być towarzyszem jej podróży. Takim który wesprze, doradzi i niezależnie od wszystkiego będzie obok.

Komentarze

  1. Niełatwa rzecz pozwolić na samodzielność.
    Ale później patrzysz na dumne z siebie i samodzielne dziecko. I to jest sensem bycia rodzicem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.. Czasem łatwiej powiedzieć "nie wolno", ale pytanie czy warto

      Usuń
  2. Jaka ta Wasza Pannica już duża!
    :D
    Długo nie pisałaś , jak zdrówko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już 13 miesięcy skończyła 😁 sama nie wiem kiedy 🙈
      Zdrowie dopisuje na szczęście, humor też, więc jest dobrze 😁
      Gorzej z czasem j jestem kompletnie nie na bieżąco 🙈

      Usuń
  3. Popieram pedagogikę Marii Montessori :)
    Tęskniłam za Twoimi notkami ale insta Twojego też śledzę jednak wygodniej mi jest komentować na blogu,bo to w końcu pisze osoba,której z serca płyną notki :)
    Widzę,że zmieniłaś szablon :) Fajna zmiana :) Na lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa :)
    Sama metoda jest ok, ale jej autorka mnie zdecydowanie nie przekonuje ze względu na swoje życiowe wybory.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz